Bardzo ciekawiło mnie, a zarazem byłam odrobinę zestresowana tym, jak zareaguje na przestrzeń i ekspozycję. Czasami przerwy od highlinowania sprawiają, że highline, który wcześniej pokonaliśmy z łatwością nagle staje się dla nas trudny. Zaczynamy bać się znacznie bardziej. Nie ukrywając - niemal nigdy nie jest tak, że strachu nie czujemy. Zawsze przed wejściem na highline towarzyszy nam choćby odrobina ekscytacji. Jednak, gdy chodzimy dużo, uczymy się coraz lepiej nad tymi emocjami zapanować. W końcu, po dłuższej chwili, udało mi się pokonać taśmę.
Podczas naszej wizyty dookoła krążyły burzowe chmury. Kwestią nie było czy będzie padać, ale raczej, kiedy? Na szczęście było na tyle ciepło, że padający deszcz nie był uciążliwy. Do tego na niebie pojawiła się ogromna tęcza :)
Marcin wykonujący exposure turn do tęczy :)
i bez problemu pokonuje wielokrotnie taśmę
Aby zawiesić stanowisko Marcin wspiął się tradowo Drogą Klasyczną IV na Starościńską Igłę. Po drugiej stronie udało nam się wszystko zawiesić na naturalnej protekcji. Dodatkowo, żeby wspomóc nasz rig na skale, przymocowaliśmy zawiesie za pomocą frienda.
Znaleźliśmy to miejsce około roku temu, gdy poszliśmy wspólnie z Łukaszem Motylewskim na rozpoznanie terenu. Okazało się idealne na nowy projekt i postanowiliśmy przyjechać za tydzień i go zrealizować.
Historia nazwy highlina jest krótka - był to pierwszy highline, którego w życiu pokonał Łukasz Motylewski (OW). Marcin Korzeniewski i ja przeszliśmy taśmę w stylu OS FM, a Marcin Cybulski zaliczył OW.
Marcin pokonujący taśmę w jedną stronę
OS FM na pierwszym przejściu
Pełna galeria zdjęć z pierwszego zawieszenia highline: Motyl highline (SlackOn Facebook)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz