Wyruszyliśmy na stopa w trzy osoby i szczęśliwym zbiegiem okoliczności dotarcie na miejsce zajęło nam rekordowo krótki czas - w dodatku bez rozdzielania się. W naszych planach było rozwieszenie około 15 metrowego highlina "6 Avenue". Po około pół godzinnym hike'u naszym oczom ukazała się interesująca tablica...
Niespodzianka, która nas spotkała mówi sama za siebie :)
Może informacja jest nie do końca zgodna z prawdą jeśli chodzi o co roku odbywające się "zawody chodzenia po linie", ale miło było zobaczyć jak o Slackline robi się coraz głośniej :)
Wszystkim z nas udało się pokonać highline wielokrotnie. Zaczynając od Janka, który przeszedł taśmę największą ilość razy z czego większość free solo... wykonał kilka imponujących tricków.
Janek w double knee drop free solo
Z czego jeden z nich sprawił, że oboje z Cinkiem na chwilę wstrzymaliśmy oddech.
Janek wykonujący po raz pierwszy free solo surfing
Cinek nie dość, że wielokrotnie niemal bez problemu pokonał taśmę wykonał Cinkowe akrobacje czyli... szalone loty z lonży ;)
A na początku mu nie wierzyłam jak mówił, że się nie boi ;)
Widok na całą miejscówkę z dołu, gdzie zbierały się tłumy gapiów (najczęściej szkolnych wycieczek)
Dokładnie tak to wyglądało z góry
Skupiony Cinek
Odrobina ekspozycji
Ja pokonująca highline
Przeszłam "6th Avenue" trzy razy w każdą stronę aż do momentu kiedy moja psychika powiedziała: NIE! To ciekawe, że im więcej czasu spędzimy na wysokości i przejściach tym bardziej czujemy, że nasz mózg się męczy. Po jakimś czasie każdy bodziec staje się ogromnym obciążeniem dla naszego umysłu i kolejne przejścia na highline zaczynają przychodzić z dużym trudem.
Chongo start
I w drugą stronę raz jeszcze...
A na koniec bonus i Cinek w Kalifornijskich okularach ;)
Na szybko zmontowany filmik z nielicznego materiału jaki zebraliśmy:) Enjoy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz