piątek, 16 listopada 2012

Natural Games (Millaut, Francja) 28.06 - 01.07. 2012

Od czterech lat czyli od kiedy dowiedziałam się o festiwalu sportów ekstremalnych Natural Games we Francji moim marzeniem było tam pojechać. Problemem pojawiającym się każdego roku była sesja i egzaminy odbywające się w dokładnie tym samym terminie. W tym roku razem z chłopakami z Białystoku Antonim Michalskim, Sebastianem i Kacprem Łukaszukiem spontanicznie postanowiliśmy pojechać tam na stopa.



Była to moja zdecydowanie najdłuższa tego typu podróż i muszę przyznać, że więcej niż dwa dni takiej jazdy potrafi być wykańczające. Według obliczeń google maps zrobiliśmy trasę licząc w jedną stronę o długości koło 2.000 kilometrów. Właściwie chłopcy jechali aż z Białegostoku i będzie to dla nich 3.000 kilometrów. Później obliczyli, że w sumie zrobili ponad 5.200 km!
Podzieliliśmy się na dwie drużyny: ja pojechałam z Kacprem, a Antoni z Sebastianem. Nasze stopowanie w celu dodania sobie motywacji przerodziło się w wyścig. Z dumą muszę przyznać, że z Kacprem dotarliśmy wcześniej, lecz z drugiej strony chłopcy niekoniecznie się spieszyli. Z tego co pamiętam po drodze zahaczyli o ... Belgię!

Mini mapka naszej trasy

 
W drodze Viaduc De Millau czyli najwyższy wiadukt w całej Europie

 :)

Ze wzlędu na świetną zabawe we Francji wróciliśmy z niewielką ilością zdjęć.  Zwykle z eventów na których najlepiej bawimy się mamy najmniej dokumentacji.

Ja przechodząca krótki 12 metrówy highline

 Widok na highlinową miejscówkę z taśmą 26 i 40 metrową. Po lewej Kacper Łukaszuk :)
(Fot. Antoni Michalski) 


 Kacper próbujący tricków na highline
(Fot. Antoni Michalski)

Nasze obozowisko

 Droga na hajki

Z naszego obozu w górach szło się jakieś pół godziny, aby dostać się do miejscówki

Ja przechodzę kolejnego highline'a :)
(Fot. Jean Cavalier)

W tym roku festiwal wyglądał trochę inaczej w porównaniu do zeszłego roku, ponieważ highliny nie podchodziły oficjalnie pod cały festival Natural Games. Ludzie zwyczajnie wzięli swój sprzęt i przyjechali prywatnie powiesić kilka taśm i razem się bawić. Nie było ich tak dużo - ja naliczyłam 5 taśm. Miejsce gdzie znajdowały się highliny znajdowało się w innym miejscu niż całe wydarzenie. Trzeba było przyjechać kilka kilometrów żeby się tam dostać.

Na terenie festiwalu znajdowało się pole slackowe z jednym midlinem.

(Fot. Sam Mellish)

Dodatkowo był rozwieszony tam space-waterline, który składał się z 5 złączonych ze sobą taśm. 

Prawa część waterline (po lewej stronie również były zawieszone 2 taśmy łączące się ze sobą w środku)
(Fot. Tereza Panochová)

Jan Gałek i Aleksander Schulz częściowo pod wodą - starcie tytanów ;)
(Fot. Tereza Panochová)

Artystycznie ;)
(Fot. Antoni Michalski)

Ostatniego dnia naszego pobytu postanowiliśmy spontanicznie powiesić highline'a ale... rozpętała się gigantyczna burza i musieliśmy uciekać
(Fot. Giulia Bastiani)

Kierunek dom
Dodam jeszcze, że powrót mój i Kacpra dzięki liftowi udzielonemu przez naszych dobrych znajomych Dana i Pedra był przez Paryż :)



A oto video oddające klimat tego miejsca:

Friends of highline

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz